Jak często zdarza się nam odkładać zadania na później? Co wtedy myślimy?
Mnie towarzyszy myśl: „co się odwlecze to nie uciecze”, „powinnam … napisać tekst, powinnam… uaktualnić stronę”. Łapię się na tym, że jak tak myślę, to się wkurzam, a potem czuje się winna.
No tak, lenistwo czy prokrastynacja?
Prokrastynacja to dobrowolne opóźnienie zaplanowanych aktywności mimo możliwości przewidywania pogorszenia sytuacji czy nastroju. W przypadku lenistwa nie potrzebujemy żadnych intencji zakończenia działania, nie mamy aspiracji, czerpiemy przyjemność z braku podejmowania aktywności. Leniuchowanie jest odpoczynkiem, relaksem i nie wiąże się z przykrymi emocjami, ani z poczuciem winy, że nic nie robię. Leniuchujemy jak na wakacjach.
Ja, mam intencję działania (chcę rozwinąć działalność w Internecie), ale z różnych przyczyn ją opóźniam.
Czy wpływ ma na to pandemia? Myślę, że tak. Praca online, zakupy online, życie online zapewniają nam natychmiastową nagrodę w postaci super obrazów, seriali, gier, informacji z całego świata. To duża konkurencja dla zadań, które powinniśmy zrobić. Tym bardziej teraz, kiedy jest ponuro, smutno, czujemy się uwięzieni we własnych domach, a tu wystarczy tylko odpalić Netflix, albo inny streaming i już jesteśmy w świecie słońca, wolności, rozrywki. Koloru i radości. Pozornej, ale zawsze. Nasz mózg się cieszy.
Myśl – emocja – zachowanie.
Myśl – Powinnam zrobić stronę, bo nie będę miała z czego żyć – emocja – niepokój – myśl – nie uda mi się, nie dam rady– lęk – nawet jak zacznę to jest taka konkurencja, że mnie wyczesze – frustracja, smutek – pooglądam serial to mi się lepiej zrobi – zachowanie – oglądam serial. O stronie pomyślę jutro, jak moja ulubienica, Scarlett O’Hara. A jak już obejrzę odcinek „New Amsterdam” to pojawia się poczucie winy. No i słabo.
Co mogę zrobić? Uświadomić sobie te automatyczne myśli, tą moją „cichą mowę wewnętrzną”, która wpływa na to, że odkładam działanie, bo powoduje we mnie lęk. A lęk powoduje prokrastynację.
Prokrastynatorzy zwykle mają wrażenie, że dana chwila nie jest tą właściwą, żeby podjąć nowe działanie, ciągle czekają na lepszy moment. A to, że pogoda nie taka, a to, że źle się czuję, a to następnym razem… itp., itd. Łatwiej im się zabrać za zajęcia krótkoterminowe, bo myśląc o celach dalekosiężnych towarzyszy im strach przed porażką, ośmieszeniem się i poczuciem niskiej wartości.
Co może pomóc? Mówi się, że uważność! W stanie uważności zaczynamy być świadomi swoich myśli, odczuć. Możemy świadomie kontrolować i regulować swoje emocje i zachowania. Nie błądzimy myślami. Kontrolujemy je na tyle, żeby dezaktywować takie doświadczenia jak: lubie/nie lubię, przyjemne/nieprzyjemne,bezpieczne/zagrażające. Już samo zauważenie i zaakceptowanie myśli uruchamia nasze zasoby do tego, żeby zacząć działać. Np. zauważam, że pojawia się we mnie lęk przed porażką, nazywam go, oswajam się z nim, przyglądam się mu.
Dzięki treningowi uważności, możemy nauczyć się zauważać, kiedy nasz nastrój zaczyna się obniżać. Pomaga 3-minutowa przestrzeń na oddech. Praktyka, którą zaleca się stosować 3 razy dziennie. Ja zaczęłam małymi krokami – 1 raz dziennie, 3 minuty na głębokie, spokojne oddychanie, ze świadomością bycia tu i teraz, ze świadomością myśli luźno przepływających przez mój umysł. Oddycham. 3 minuty.
Działa, naprawdę działa. Spróbuj.
Bądź świadomy: czego doświadczam w danej chwili?
Przekieruj uwagę na oddech i zauważ doznania płynące z każdej części ciała. Pomóc może liczenie od 10 do 1. Kieruj uwagę na oddech. Na koniec poobserwuj jak oddech wpłynął na twoje ciało, emocje i myśli. Rozszerz uwagę na otaczającą cię przestrzeń, zapachy, dźwięki, obrazy.
Ćwiczenia mindfulness, medytacje, techniki relaksacji znajdziesz w Internecie w różnych formach. Postaraj się znaleźć coś dla siebie, coś, co Ci nie będzie przeszkadzać, nie będzie Cię irytować, tylko Cię prowadzić, uspokajać. Zacznij od czegoś „małego”, techniką małych kroków.
Powodzenia.